czwartek, 9 października 2014

Odc. 2 cz. 1

Witam witam :)
Wczoraj jak wzięłam się do pisania to napisałam 12 stron ;) Czekajcie na kolejną część, bo mi osobiście bardzo się podoba :D Następna część jak będą 3 KOMENTARZE!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~

Czas mijał a Marta i Marek zaprzyjaźniali się ze sobą. Spędzali ze sobą naprawdę dużo czasu. Był już wrzesień. Nasi detektywi siedzieli w biurze nad raportami.
- No, Kochani koniec roboty na dzisiaj- powiedział Bronek wchodząc do nich do pokoju
- Nareszcie!- odpowiedział zadowolony Marek odkładając ostatni raport- No chodź Marta… Odwiozę Cię do domu
- No już idę poczekaj chwilę
- No to na razie, Szefie- powiedzieli chórem
- Na razie, na razie- odpowiedział
Jechali nie podejrzewając, że może wydarzyć się coś złego…
- Marek może trochę zwolnisz?- powiedziała Marta
- Cholera jasna- krzyknął- hamulce nie działają!
- Jak to nie działają! Nawet sobie tak nie żartuj!- powiedziała przestraszona
- Nie żartuję! Marta musimy w coś uderzyć inaczej możemy zabić nie tylko siebie ale i kogoś!- powiedział
- Ja pierdolę, Marek!- popłakała się Marta
- Uspokój się! Uderzę tyłem samochodu…
Uderzyli w drzewo… Byli nieprzytomni…
Marta obudziła się w szpitalu.
- Halo! Pani Marto! Słyszy mnie pani?- usłyszała czyjś głos
- Tak… Gdzie… gdzie ja jestem?- spytała
- W szpitalu… Miała pani wypadek… Pamięta pani coś?- wypytywał lekarz
- Tak…  Jechaliśmy… Marek prowadził… I hamulce przestały działać… MAREK… CO Z MARKIEM?- krzyknęła przypominając sobie wypadek
- Pani Marto… W samochodzie była tylko pani… To pani prowadziła- powiedział spokojnie
Marta była w szoku… Na pewno prowadził Marek… A może nie?... Może to jej wyobraźnia?
- Czy mamy kogoś powiadomić o wypadku?- zapytał lekarz
- A mogę sama to zrobić?- spytała- Niech pan mi tylko da mój telefon
- Dobrze. Pielęgniarka zaraz go pani przyniesie. Jutro rano zrobimy pani badania .Proszę odpoczywać- powiedział lekarz i wyszedł
Po chwili pielęgniarka dała Marcie jej telefon. Wszystko ją bolało… Poprosiła o jakiś lek. Była godzina 23.00. Zastanawiała się, czy to nie za późno, ale pomyślała, że on musi wiedzieć teraz… i tu przyjechać..
- Halo… Marta… Nie wiesz która godzina?- powiedział zaspany
- Bronek- powiedziała już zapłakana- my…
- No co się stało?!- spytał już zdenerwowany
-My mieliśmy wypadek- powiedziała w końcu- przyjedź proszę…
- Ale jak to?! A Marek?!
- Przyjedź jak najszybciej… proszę…
- Jasne. Już do ciebie jadę- powiedział i zaczął się ubierać
20 minut później był już w szpitalu.
-Przepraszam- powiedział do recepcjonistki- gdzie leży Marta Leleniewska?  Miała wypadek…
- Tak. Sala segregacji. To ta tutaj- powiedziała pokazując na salę obok
Wszedł do Sali i zobaczył Martę. Była cała w ranach.
- Marta! Co się stało?- powiedział zdenerwowany.
- Bronek my mieliśmy wypadek- powiedziała ze łzami w oczach- hamulce przestały działać i musieliśmy w coś w końcu wpaść!
- Jak się czujesz?
- Tak sobie… Wszystko mnie boli- powiedziała
- A co z Markiem? Gdzie on jest?- Spytał
- No właśnie… Spytałam się lekarza, co z nim i on powiedział…- zatrzymała się i wzięła głęboki oddech, że nikogo oprócz mnie nie było w samochodzie… i że to ja prowadziłam
- Ale jak to?! Przecież to nie możliwe! Ale to… jak ty się niby znalazłaś na miejscu kierowcy?- spytał zdezorientowany…
- Nie wiem… Byłam nieprzytomna… Nie pamiętam samego wypadku… Ani tego, co było potem- powiedziała-  Ale na 100% prowadził Marek. Odwoził mnie do domu…
- Gdzie był ten wypadek?
- Na zakręcie na Pomorskiej… Na pewno policja tam jeszcze jest
- Marta, ty odpoczywaj a ja tam jadę.- powiedział- przyjadę do ciebie rano
- Okej.
Bronek jechał na miejsce wypadku zastanawiając się, jak mogło się stać, że Marta była na miejscu kierowcy a Marka wcale w samochodzie nie było! Dojechał na miejsce. Na szczęście policja jeszcze była.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz