Mam nadzieję, że kiedyś zaczniecie komentować. A tym czasem łapcie nową część :))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~
Bronek jechał na miejsce wypadku zastanawiając się, jak
mogło się stać, że Marta była na miejscu kierowcy a Marka wcale w samochodzie
nie było! Dojechał na miejsce. Na szczęście policja jeszcze była.
- Dobry wieczór- powiedział Bronek pokazując policjantowi
legitymację- Jestem detektywem… To moi pracownicy mieli wypadek. To ich
służbowy samochód…
- Jak to pracownicy?- zapytał zdziwiony- w samochodzie była
tylko jedna osoba
- I jestem tu właśnie po to, żeby dowiedzieć się, co stało
się z tą drugą osobą
- Pan żartuje- powiedział policjant
- Proszę pana! Nie przyjeżdżałbym tu o tej godzinie, żeby
zobaczyć, co się stało z samochodem!- powiedział już zdenerwowany
- Niech pan wejdzie- powiedział podnosząc taśmę
Samochód w ogóle nie przypominał samochodu tylko kupę złomu!
Tylko siedzenia z przodu wyglądały znośnie…
„Marek uderzył tyłem samochodu, żeby ich uratować”- pomyślał
Bronek
Chodził wokół terenu wypadku i zobaczył nagle ślady innego
samochodu i jakby ciągniętej po ziemi osoby.
„Czyli pewnie Marka porwali, a Martę, żeby nikt się nie
spostrzegł przełożyli na fotel kierowcy… Sprytne”
- No Cześć Bronek- powiedział Bartek, jego znajomy z policji i uścisnęli sobie
dłonie- co ty tu robisz?
- No tak się składa, że to samochód Marka i Marty. Mieli
wypadek- powiedział
- Ale przecież w samochodzie była tylko Marta! Co z
Markiem?- spytał zdziwiony Bartek
- No i właśnie po to tu jestem… widzisz te ślady?- pokazał
je koledze- Co o nich sądzisz?
- Wygląda, jakby kogoś ciągnęli po Ziemi, po czym wsadzili
do samochodu- zamyślił się Bartek- Myślisz, że Marka porwali, a Martę
przenieśli na stronę kierowcy?
- Tak mi się wydaje- powiedział Bronek- Cholera… Nie
wiadomo, w jakim stanie po wypadku jest Marek… Trzeba go szybko znaleźć
Tymczasem Marek obudził się w jakiejś wielkiej hali.
Wszystko go bolało. Najbardziej głowa. Czuł jak ze skroni spływa mu stróżka
krwi. Siedział na ziemi z rękami związanymi z tyłu na jakimś palu. Usta miał
zaklejone. Po chwili usłyszał, jak ktoś się zbliża…
- Ooo… Obudził się wreszcie nasz pan detektyw- powiedział
jakiś mężczyzna podchodząc do Marka
Kucnął przy nim.
Brunet mu się przyglądał, ale nie mógł rozpoznać tej twarzy. Był pewien,
że ten głos już kiedyś słyszał. W ich stronę szedł już drugi facet, którego też
kojarzył.
- Zobaczmy, co masz do powiedzenia- powiedział odrywając mu
taśmę
- Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?- powiedział zmęczonym
głosem
- Nie pamiętasz nas?- spytał drugi facet- może ci odświeżymy
pamięć
Po czym uderzył Marka z całej siły w brzuch.
Pierwszy mężczyzna podszedł do niego i złapał na twarz tak,
żeby ten patrzył mu w oczy.
- Dalej mnie nie pamiętasz?- spytał
Wtedy Marek przypomniał sobie, skąd zna tego faceta
- O… Już sobie przypomniałeś?- zapytał wstając- to może i
tak ci przypomnę… Pamiętasz… Jak pracowałeś jeszcze w policji? Kto był wtedy
twoją partnerką?
Marek milczał… Pamiętał już wszystko…
- No kurwa odpowiadaj!- krzyknął znowu uderzając Marka w
brzuch
- Iza…- odpowiedział po chwili
- Widzę, że to pamiętasz. I pamiętasz…. Jak powiedziała ci,
że jej na Tobie zależy? … Że cię kocha… Co jej wtedy powiedziałeś!? …Że Ty nic
do niej nie czujesz!! Przez Ciebie moja siostra się zabiła!
- To był wypadek- krzyknął Marek
- To nie był wypadek! To była tylko Twoja wina!- wrzasnął-
Gdybyś zareagował ona by teraz żyła!
- TO BYŁ WYPADEK! NIC NIE MOGŁEM ZROBIĆ- krzyczał Marek
- TO NIE BYŁ WYPADEK- wrzasnął mężczyzna wymierzając Markowi
kilka ciosów w brzuch i twarz
Brunet po urazach w wyniku wypadku i pobicia stracił
przytomność…
Gdy Marek leżał nieprzytomny dzwonił do niego Bronek.
Telefon usłyszał mężczyzna, który pobił Marka.
- Już się do naszego detektywa nie dodzwoni…- powiedział
biorąc telefon do ręki i niszcząc go o Ziemię